Nie ma co, zima nas w tym roku rozpieściła na Wielkanoc :) Dziś świętowaliśmy Lany Poniedziałek tarzając się w białym puchu, lepiąc zająca ze śniegu i obrzucając się śnieżkami. Zmiana czasu na letni i leniwe wylegiwanie się przy grzejniku spowodowało, że zanim się obejrzałam, jutro już czas wracać do pracy. Dobre chociaż jest to, że obejrzałam wreszcie "Hobbita".
Na szczęście został jeszcze kawałek tej kruchej lepkiej słodkości na pocieszenie do mocnej kawy.
For English click on the photo.
Składniki (na 1 dużą prostokątną formę lub 1 okrągłą i 4-5 małych tartaletek) :
Na kruchy spód:
3 szklanki mąki pszennej
350 g. chłodnego masła
4 żółtka
0,5 szklanki cukru
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Wykonanie:
Wysyp mąkę na stolnicę. Dodaj masło i posiekaj je dokładnie, mieszając z mąką.
Do miski wbij żółtka, dodaj cukier i ekstrakt waniliowy. Zmiksuj wszystko na białą i puszystą masę.
Dodaj masę jajeczną do suchych składników na stolnicy i zagnieć ciasto. Owiń folią i włóż do lodówki na pół godziny. Następnie posyp mąką stolnicę i rozwałkuj ciasto na grubość 1 cm. Wyłóż wysmarowaną masłem formę ciastem, nakłuj je widelcem i piecz przez ok. 40 minut w temp. 180 stopni Celsjusza, aż osiągnie pożądany słomkowy kolor.
Wyjmij z piekarnika i pozostaw do ostudzenia.
Na wypełnienie:
2 puszki mleka zagęszczonego słodzonego (ewentualnie gotowej masy kajmakowej)
100 g. (małe opakowanie) płatków migdałowych
Jeśli chodzi o gotową masę kajmakową, to polecam Wam firmę Gostyń. Masa jest świetna, w porównaniu
z paskudztwem na jakie można nadziać się u innych firm, np. Bakallad - omijajcie z daleka).
Wykonanie:
Oczywiście masę możecie zrobić sami, gotując zamknięte puszki z mlekiem skondensowanym w garnku wypełnionym wodą, na małym ogniu przez 2 godziny. Ten sposób, to moim zdaniem, najlepsza opcja.
Owszem, trzeba trochę poczekać, ale masa robi się właściwie sama. A w smaku jest o wiele lepsza niż gotowa.
Rozsmaruj jeszcze ciepłą masę kajmakową na wystudzonym kruchym spodzie.
Posyp płatkami migdałowymi i odstaw w chłodne miejsce na 3-4 godziny.
Urzekające zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA "Hobbita" też obejrzałam, choć wylegiwanie się przy grzejniczku nie było mi dane ;)
Ja właśnie jestem w trakcie czytania książki i jestem bardzo zdziwiona jak wiele treści jest wymyślone na rzecz samej pierwszej części filmu.
UsuńAż zapomniałam podziękować :D Więc dziękuję - i zapraszam częściej :)
OdpowiedzUsuń